środa, 1 lutego 2012

kulinarne pocztówki z kraju Tajów

na początek mój pierwszy wyczekany  Pad Thai; wprost uwielbiam
naczytałam się wiele o nim i zwykle przygotowywałam go zgodnie z moją fantazją, co jak się okazało jest bardzo tajskie bo tam kuchnia jest bardzo freestajlowa... podczas tych trzech tygodni zjadłam wiele padtajów; a każdy inny
ten był pierwszy; zrobiony przez Taja w Tajlandii; pomyślałam sobie: nareszcie!

























tego wieczoru był też lobster























bardzo popularne danie- makaron ryżowy z krewetkami-moja wersja/ lub owocami morza/ lub mięsem różnego rodzaju, dokładny skład dania całkowicie zależy od kucharza, zawsze jest inaczej... nigdy nie jedliśmy dwóch tak samo smakujących dań, za to zawsze łyżką i widelcem... widelcem nagarnia się na łyżkę i do buzi... bosko!



























równie popularne, o nazwie: ryż z ... wołowiną/ wieprzowiną/ kurczakiem/owocami morza
K jako typowy mięsożerca zawsze wybierał mięso... tego typu dania zawsze były niespodzianką, i zawsze pyszną w swej prostocie























a to Tom Yum typu Kung czyli z krewetkami, zupa dostępna na każdym tajskim kroku.... z mnóstwem galangalu, trawy cytrynowej, chilli, liści limonki kaffir, kolendry... istny pokaz fajerwerków dla kubków smakowych

























pewnego razu zatrzymaliśmy się na obiad gdzieś w małej miejscowości za Bangkokiem, Pani miała cztery gary na ladzie z różnymi rodzajami mięsa w różnych sosach, oraz zupę z mięsem... i nic wegetariańskiego
na szczęście każdy tajski kucharz ma zawsze pod ręką podstawowe warzywa / marchew, kapusta, zielone liście, czasem kalafior/ oraz jajka.... więc Pani razdwa wyczarowała mi takie oto danie,
warzywa były na patelni tylko chwilę, na czas otoczenia się w sosie oraz ścięcia jajka, dlatego były chrupkie, ciepłe i smakowite, do tego garść ryżu... pyszny był to posiłek























a to zupa z mięsem






















i jeszcze jedno mięso... jakoże nie jem to nie wnikałam w temat























wreszcie kolejny Pad Thai
























zajadaliśmy się też naturalnie krewetkami z grylla dostępnymi na każdym kroku












































i na przykład krabem faszerowanym mięsem kraba






















i te kokosy wszechobecne






















najwspanialsze są uliczne knajpy pełne lokalesów...






















...a w nich smażone rybeńki na przekąskę....






















...i lokalne fantazje na temat makaronu ryżowego/ noodle z krewetkami ...






















...lub też z wołowiną



























a to czerwone curry z krewetkami...istne cudo w tej płynnej wersji

























a to miśkowy wieprz w sosie słodko- kwaśnym
























ot... takie tam krewetki ze szparagami
























na deser dostaliśmy cudne rambutany

























to było wprost niezwykłe; ryba gotowana... cała w aromacie limonki, trawy cytrynowej, galangalu i kolendry i wielu jeszcze innych dziwactw
























na tej uczcie na plaży gdy bose stopy chłodziły się w piasku,  główną rolę odgrywały sałatki z papaji

























... w wersji z krabem, całym, w pancerzu... który jest ukryty pod tą gromadą warzyw
























jako moje danie główne- owoce morza w czerwonym curry

























sałatka z papaji z owocami morza



























kolejny Pad Thai































nie było dnia bez szejków owocowych, które są dla mnie genialnym odkryciem... miksowane owoce z lodem, skład wg gustu... najlepsze były mixy owocowe z wyczuwalnym bananem, mango, jakimś cytrusem, ananasem

























a tu oto widnieje danie pt. krewetki z orzeszkami nerkowca według pysznej fantazji pewnego kucharza na Koh Phi Phi
























... i tegoż samego kucharza: wołowina w imbirze



















... oraz jego Pad Thai...

























moja Tom Yum Kung z widokiem na morze.... najlepiej!



























... tym razem mojej TomYam towarzyszył miśkowy wieprz w słodko-kwaśnym

























na koniec jeszcze Budda, dzięki któremu Tajowie są jacy są, a są wspaniali, i ich kuchnia jest wspaniała

























... i ostatni mój tajski Pad Thai w Tajlandii