piątek, 28 października 2011

o talerzach

dziś o talerzach nabytych całkiem niedawno... pojawiły się już w kontekście pożywienia a dziś pojawiają się jako one same, jako temat główny... bo wszystkie razem, kupione w takim właśnie zestawie przedstawiają się najbardziej malowniczo






czwartek, 27 października 2011

pasta grochowa































znów rzecz zainspirowana wizytą w mieście- pasta z białego grochu
taką pastę dostaliśmy jako przekąskę w pewnej tawernie gdzie w październiku można zajadać się ośmiornicami i nie tylko rzecz jasna.... tym razem jednak największym odkryciem była ta pasta- gładka, aksamitna, z konkretnym smakiem... takie pasty z nasion strączkowców są wspaniałym źródłem białka- nie tylko dla osób niemięsożernych, gdyż nawet mój zajadał się aż mu się uszy trzęsły.... tak więc długo się nie wstrzymując, wróciwszy do domu namoczyłam groch biały.... następnego dnia o poranku ugotowałam groch(szklanka ugotowanych ziaren), wystudziłam, oddzieliłam łuski, i kierując się fantazją zmiksowałam blenderem wraz z:
- 1/4 sztuki dużego ugotowanego w zupie selera
- 2 ząbkami czosnku marynowanego
- połową małej cebulki
- solą, pieprzem
- płaską łyżeczką rozbitego w moździerzu kminu rzymskiego
- łyżeczką pikantnej pasty z papryki (której zapasy przywożę regularnie ze Słowacji-paprikova pochutka; można się pokusić o zamiennik w postaci kawałka papryczki chilli)
... i mi wyszło!smak oczywiście inny niż w tawernie, ale równie pociągający... seler nadał dobry ton tej paście, polecam

środa, 26 października 2011

TOFU własne

wreszcie się przyłożyłam, i udało się...  wykonałam osobiście tofu i od tej pory będzie to mój stały nawyk
zainspirowała mnie wegetarianka.blox, która opisała produkcję tofu w przystępny i nie-zniechęcający typu"hajlevel" sposób..... i postąpiłam wg jej przepisu  (tutaj)  który jest wspaniale nieskomplikowany i wyszło tofu jaktalala



































oczywiście można by było się do czegoś przyczepić... otóż wyszło tofu trochę bardziej kruche niż zwarte... jeszcze nie wiem dlaczego, będę nad tym pracować... ale nie ma biedy, bo dało się pokroić w kostkę i usmażyć z sosem sojowym... i znikło z talerza ot tak... nie doczekawszy obiadu...








































z pozostałej okary zmajstrowałam pasztet oraz ciastka, które okazały się absolutnym hitem, numerem jeden wśród ciastek... zrobiłam je tak oto
 w misce wymieszałam:
- jajko
- 3 łyżki miodu
- 2 łyżki roztopionego masła
- oraz pół szklanki mleka, do tego następnie dodałam szklankę okary, zgniecione w moździerzu orzechy włoskie(2 czubate łyżki) i tyle mąki pszennej razowej aby wyszło w miarę zwarte ciasto, z którego można uformować za pomocą łyżki oraz ręki ciastka w dowolnym kształcie.... ciastka ułożone na papierze do pieczenia na kratce do pieczenia pieczone ok. 30 min w 180 stopniach, wyjęte zezłocone.... znikły w przeciągu chwili... udało mi się ocalić 2 i pół sztuki do zdjęcia

























a pasztet składał się z okary, ok. 1,5 szklanki, pół szklanki bułki tartej, ugotowanych wcześniej w zupie marchewki oraz selera startych do pasztetu na jarzynówce, dymki posiekanej w całości,  doprawiony solą, pieprzem i czerwoną papryką.... pieczony ok. 50 min w temp.180 ....zjedzony z ćwikłą pozostał miłym wspomnieniem

talerz systematyczności

jestem maniakalną zbieraczką talerzy
kupuję je wszędzie, najbardziej te stare, używane, z historią, zawsze pojedyncze sztuki
... na targach staroci, w lumpeksach, a nawet w knajpach... zdarza mi się poprosić o odsprzedanie talerza, na którym jadłam... wygrzebuję je na strychach, w piwnicach, zabieram babciom, ciociom, znajomym
... i mam już całkiem pokaźny zbiór i wiem, że nigdy! ale to przenigdy! nie będę posiadaczką serwisu, w którym wszystkie części są jednakowe, nuda
a to mój nowy nabytek, biały z wytłoczonymi kłosami zboża

































mianowałam go talerzem systematyczności, gdyż codziennie rano będę układać na nim rzeczy, które powinnam zjeść w ciągu dnia gdyż jedzone systematycznie dobrze służą.... a robienie czegoś systematycznie to moja najsłabsza strona, zawsze zapominam, zawsze .... dlatego wynalazłam sposób... codziennie rano będę układać na talerzu rzeczy, które do końca dnia mają z niego zniknąć, ha! pomysł wydaje się idealny, jedyne zagrożenie jest takie, że rano zapomnę talerz uzupełnić.... ale ale... dlatego właśnie mianowałam specjalny talerz do tej roli, który rano będzie domagał się wypełnienia w widocznym miejscu. genialne!


czwartek, 20 października 2011

Smażone Tofu z Kiełkami





przepadam za tofu, szczególnie smażonym tofu
....do tego stopnia, że dziś wszczęłam proces produkcyjny- po raz pierwszy wg wskazówek wegetarianka.blox, bo wydały mi się niezwykle inspirujące...  o efektach będzie za kilka dni
a tymczasem bardzo proste danie, które wyczajone zostało w restauracji Maharaja /mej oblubionej/, gdzie występuje pod nazwą "ser sojowy w słodkim sosie z orzechami"; proste i nieskomplikowane a jakie pyszne!
nabyłam więc ser sojowy oraz kiełki fasoli mung /można wyhodować... i tak:
ser pokrojony na kwadraciki bądź prostokąty smażyć należy na oleju rozgrzanym, w międzyczasie podlać sosem sojowym.... w restauracyjnym przepisie były prażone orzeszki ziemne, ale ponieważ byłam tego dnia po snicersie to postawiłam na sezam, też uprażony... i ważny element całości- sos, oczywiście namieszałam kilka składników na czuja: 3 łyżki oleju sezamowego, 1 łyżka octu balsamicznego, łyżeczka miodu, kilka kropel cytryny i aby było ciut drapieżnie szczypta chilli w proszku
składniki należy skomponować następująco i obficie skropić sosem:

środa, 19 października 2011

Falafele

dziś będzie duuużo falafeli
odkąd je odkryłam nieustannie jestem urzeczona
ociągałam się z ich przyrządzeniem z obawy, że to skomplikowana czynność ale pewnego dnia chętka na falafela wygrała z lenistwem i całe szczęście, gdyż nie jest to ani trudne ani skomplikowane tylko bardzo przyjemne i zwinne danie
przyrządzam je z cieciorki, soczewicy a ostatnio nawet z grochu
ogarnęłam dwa sposoby produkcji falafela:
SPOSÓB NUMER 1 - falafele smażone w głębokim tłuszczu
krok 1 to namoczenie soczewicy bądź ciecierzycy na noc, krok 2 to odsączenie i zmiksowanie rozmoczonych nasion wraz z przyprawami / wersje są najróżniejsze, można freestajlować/ np.cebulka, świeża pietruszka, curry, sól/ np. świeża kolendra, sól, kumin, kardamon,  pieprz/ np. po prostu sól i pieprz, ew. papryka w proszku i jakieś świeże zioło/ generalnie- co kto lubi... krok kolejny to uformowanie pożądanych kształtów z masy i smażenie w głębokim rozgrzanym oleju... i proszę się nie bać , że się nie sklei, bo się sklei!... że będą się rozpadać, bo nie będą! wychodzą kształtne, delikatnie kruche ale zwarte, takie oto:


SPOSÓB NUMER 2 - falafele pieczone, pomysł zaczerpłam z "filozofii smaku" którą przelubię
w tym sposobie przyrządza się falafele z ugotowanych nasion, ja wykonałam je z zielonego grochu, który po ugotowaniu i wystudzeniu zmiksowałam wraz z solą i szczyptą papryki w proszku oraz czosnkiem, po czym dodałam posiekaną całą dymkę oraz papryczkę chilli, z pięknej masy uformowałam kotleciki i upiekłam je w piekarniku w temperaturze 200 stopni przez ok.20 min, wyszły właśnie tak:






































podawać je można rozmaicie, z dowolnymi dodatkami,  np. tak:
































ja zrobiłam pikantne więc podałam na sałacie z sosem koperkowym /jogurt biały, sól, pieprz, koperek-zawsze mam mrożony z sezonu/  oraz zapiekanym puree ziemniaczano -brokułowym /zgniecione ugotowane ziemniaki zmieszać z rozdrobnionym ugotowanym brokułem, wbić jajko, trochę jogurtu, doprawić solą i pieprzem, ew. czosnkiem, wymieszać, umieścić w naczyniu do zapiekania, posypać tartym serem oraz upiec w 180 st. przez ok. 20 min/

... ale najbardziej lubię falafele w tortilli,z sałatą, pomidorem i majonezem, o tak o:





























nie opracowałam jeszcze idealnego przepisu na tortillę więc posługuję się gotową , co mnie irytuje nieustannie
ogłaszam, iż potrzebuję pomocy w tym temacie

piątek, 14 października 2011

zestaw śniadaniowy

























tym razem śliczny zestaw składników, które stworzyły me śniadanie
pleśniowy ser kozi w towarzystwie rukoli (hodowanej na parapecie), dojrzałej gruszki i figi- to mój ulubiony zestaw z tym ,że albo gruszka albo figa... nie mogłam się zdecydować więc spożyłam obydwie
generalnie zasada jest prosta- ser kozi+ rukola+ słodki owoc /tu można poszaleć i wymieniać składniki; dobrze sprawdza się też winogrono... co kto lubi
można podać w formie sałatki lub też tak oto zupełnie po prostu


sos pomidorowy z pomidorów






















niby normalne, że sos pomidorowy pochodzi z pomidora...ale ale  przecież świat jest atakowany przez knorry w słoikach, łowicze w saszetkach- pomidorowa chwila-obiad w minutkę
i  ludzkość ulega temu atakowi i kupuje te wynalazki nafaszerowane wzmacniaczami pomidorowego smaku i zapachu... a ja się pytam dlaczego? z braku czasu, z braku chęci, z braku fantazji...a tymczasem...
w sezonie pomidorowym warzywniaki są pełne pięknych, jędrnych, intensywnych pomidorów, które należy kupować i jeść kopami... między innymi w postaci sosu pomidorowego ze 100procentową zawartością pomidora
sprawa jest miła pachnąca i w dodatku bardzo prosta
chcąc nakarmić 2 osoby powinno się posiadać 4-5 jędrnych pomidorów, zalać je w naczyniu gorącą wodą, potem zimną a następnie obedrzeć ze skóry
na rozgrzanej patelni winno się roztopić dużą łyżkę masła i natychmiast dodać do niego posiekane obrane ze skóry pomidory, osolić je, popieprzyć oraz doprawić szczyptą cukru i dać im kilka minut, podczas których paruje woda i w rezultacie otrzymujemy pomidorową papkę, ok. 5 min przed zdjęciem z ognia wypada dodać czosnek w ilości pożądanej-u mnie 2 ząbki oraz rozdrobnione liście świeżej bazylii/ bądź suchej w przypadku braku świeżej... i tyle
jest to naprawdę bardzo proste /porównywalnie proste jak przełożenie gotowego sosu do garnka i podgrzanie go mieszając aby się nie przypalił/
do tego ugotowany makaron skropiony oliwą/ ewentualnie parmezan i wychodzi naprawdę pyszne, pożywne i  wykwintne danie...można je urozmaicić dodając cebulkę- wtedy po pierwsze trzeba podsmażyć cebulkę na oliwie i do niej dopiero dodać pomidory a dalej tak samo
poza sezonem polecam kupowanie pomidorów w puszce i postępowanie z nimi zupełnie identycznie
można też samemu zrobić zapasy pomidorowe, ale o tym innym razem






niedziela, 9 października 2011

kompozycja ładna i zdrowa

jadłam kiedyś pyszne zestawienie buraka z soczewicą... a że burak jest mi aktualnie wskazany to zaczynam kombinować podanie buraka w postaci innej niż jarzynka z tartego buraka , którą zresztą też uwielbiam.... no więc... mając świadomość , że burak tworzy świetne zestawienie z zieloną soczewicą i pewną odmianą winegreta, dodałam do tego rukolę i ser kozi i wyszło mi istne cudo



























buraka należy ugotować w mundurze, następnie obrać i pokroić na plastry; soczewicę ugotować, rukolę wyhodować oraz nabyć ser kozi... jakikolwiek ser kozi... ja przepadam za każdym absolutnie rodzajem, akurat byłam w posiadaniu twardej odmiany, którą starłam na tarce
przygotowywanie tego dania jest niezwykle przemiłe ze względu na urok poszczególnych składników, po kolei wygląda to tak:



























przed posypaniem serem należy wszystko obficie oblać sosem wg następującej receptury:
3 łyżki oliwy, 1 łyżka octu balsamicznego, 1/3 łyżeczki miodu, szczypta chilli, kilka kropel soku z cytryny
włala!