czwartek, 27 października 2011

pasta grochowa































znów rzecz zainspirowana wizytą w mieście- pasta z białego grochu
taką pastę dostaliśmy jako przekąskę w pewnej tawernie gdzie w październiku można zajadać się ośmiornicami i nie tylko rzecz jasna.... tym razem jednak największym odkryciem była ta pasta- gładka, aksamitna, z konkretnym smakiem... takie pasty z nasion strączkowców są wspaniałym źródłem białka- nie tylko dla osób niemięsożernych, gdyż nawet mój zajadał się aż mu się uszy trzęsły.... tak więc długo się nie wstrzymując, wróciwszy do domu namoczyłam groch biały.... następnego dnia o poranku ugotowałam groch(szklanka ugotowanych ziaren), wystudziłam, oddzieliłam łuski, i kierując się fantazją zmiksowałam blenderem wraz z:
- 1/4 sztuki dużego ugotowanego w zupie selera
- 2 ząbkami czosnku marynowanego
- połową małej cebulki
- solą, pieprzem
- płaską łyżeczką rozbitego w moździerzu kminu rzymskiego
- łyżeczką pikantnej pasty z papryki (której zapasy przywożę regularnie ze Słowacji-paprikova pochutka; można się pokusić o zamiennik w postaci kawałka papryczki chilli)
... i mi wyszło!smak oczywiście inny niż w tawernie, ale równie pociągający... seler nadał dobry ton tej paście, polecam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz